Bretonia i Leśne Elfy
Przybyli przed świtem, wraz z przypływem. Zakradli się od południa, eliminując najpierw po cichu kilku strażników, którym poderżnęli gardła. Biedni idioci zapewne nie zasnęliby, gdyby przypuszczali, że będzie to ostatnia drzemka w ich życiu. Ich następcy będą dużo bardziej ostrożni.
Sir Tristan był głodny i zmęczony, choć słońce nie stało jeszcze wysoko nad horyzontem. Szedł przez pobojowisko w stronę namiotu, z którego trzy godziny temu wyrwał go alarm podniesiony przez pachołków. Co jakiś czas mijał pokaleczone ciała jęczących zbrojnych i giermków, którymi zajmowały się już siostry miłosierdzia. Ciała uzbrojonych w siekiery i proste miecze norsmenów stanowiły mniejszość i praktycznie żaden z nich nie jęczał z bólu – ich towarzysze zdążyli zabrać swoich rannych. Do wszystkich cichych za niedługo dotrze kapłan Morra.
Kiedy dotarł na miejsce, przed namiotem czekała na niego smukła elfka, która dołączyła do krucjaty prowadząc kontyngent swoich ziomków z Lasu Fae, kiedy tylko pokonali góry. Dokładnie tak, jak przepowiedziała Tristanowi Pani w jego snach. Byli po tej samej stronie, ale rycerz czuł się trochę nieswojo w jej obecności. Podczas swoich podróży spotkał już magów, ale ta czarodziejka była jednocześnie w ulotny sposób eteryczna i realnie potężna.
Nie tylko on czuł pewien niepokój w obecności sojuszników, spora część wojska odnosiła się, jeśli nie z podejrzliwością, to przynajmniej z rezerwą do niespodziewanych sojuszników. W końcu prości chłopi uważają, że fae kradną małe dzieci z kołysek, a większa część zbrojnych, którzy przywędrowali tutaj za Tristanem, to przecież włościanie. Dlatego po naradzie z innymi rycerzami postanowili, że sojusznicze armie rozbiją osobne obozy. Po prawdzie elfom też nie spieszno było do rozbijania namiotów wspólnie z ludźmi.
Gdy Tristan zbliżał się do namiotu, elfka omiotła go spojrzeniem i delikatnym ruchem dłoni zsunęła na plecy zielony kaptur swojego płaszcza.
„Ciężki poranek?”
„Można tak powiedzieć,” Sir Tristan skinął głową dochowując minimum etykiety. Zauważył, że jej lewy policzek przecina czerwona szrama, której nie było tam, kiedy ostatni raz widział elfkę. W dziwny sposób stała się dla niego trochę mniej eteryczna.
„Nie tylko tutaj. Nasze oddziały donoszą o zaciętych bojach ze zwierzoludźmi,” wypowiadane po bretońsku słowa przeciągała w nienaturalny sposób. „Te lasy aż się od nich roją, straciliśmy wielu wojowników.”
„Pani wskaże nam drogę,” stwierdził rycerz odkładając pogiętą tarczę obok wejścia do swojego namiotu.
„Obyś miał rację, cny rycerzu,” odpowiedziała zakładając kaptur. „Tymczasem musimy ruszać, to nie jest bezpieczne miejsce. Pójdziemy nadal granicą lasu, wy ubezpieczajcie od morza.”
„Dobrze,” odparł sir Tristan. „Wyruszymy jak tylko opatrzymy rannych.”
Rycerz był głodny. Śniadania i obiecanych sukcesów.
Archiwa
- lipiec 2024
- czerwiec 2024
- maj 2024
- kwiecień 2024
- marzec 2024
- luty 2024
- styczeń 2024
- grudzień 2023
- listopad 2023
- wrzesień 2023
- sierpień 2023
- lipiec 2023
- czerwiec 2023
- maj 2023
- kwiecień 2023
- marzec 2023
- luty 2023
- styczeń 2023
- grudzień 2022
- listopad 2022
- październik 2022
- wrzesień 2022
- sierpień 2022
- lipiec 2022
- czerwiec 2022
- maj 2022
- kwiecień 2022
- marzec 2022
- luty 2022
- styczeń 2022
- grudzień 2021
- listopad 2021
- październik 2021
- wrzesień 2021
- sierpień 2021
- lipiec 2021
- czerwiec 2021
- maj 2021
- kwiecień 2021
- marzec 2021
- luty 2021
- styczeń 2021
- grudzień 2020
- listopad 2020
- październik 2020
- wrzesień 2020
- sierpień 2020
- lipiec 2020
- czerwiec 2020
- maj 2020
- kwiecień 2020
- marzec 2020
- luty 2020
- styczeń 2020
- grudzień 2019
- listopad 2019
Calendar
P | W | Ś | C | P | S | N |
---|---|---|---|---|---|---|
1 | ||||||
2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 |
9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |
16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 |
23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 |
30 | 31 |