1. Trandafir
14.02.2511 KI, Sonnefurtr, przystań – Twoje oczy się śmieją, ale serce smutne jest! Daj dwa miedziaki dobry człowieku – dobiegło uszu Sigmunda wołania starej strzyganki, która przmierzała skąpaną w blasku wiosennego poranka przystań. Wciąż zacumowany“Trandaffir” leniwie kołysał się wraz z nurtem rzeki. – Wypływamy skoro świt, bądź gotów – powtarzał w myślach poirytowany czarodziej, mocno
6. Stary kasztel
Ryby złowione przez Ruperta ze wsi Hëuten świetnie się sprawiły jako śniadanie. Bohaterowie dziarsko maszerowali po starym gościńcu, w towarzystwie młodzieńca, który jak się okazało nie potrafi znieść otaczającej go ciszy. A u stup majestatycznie wznoszących się Gór Czarnych ciszy było aż nadto. Promienie słońca rozlewały się po ośnieżonej scenerii i gdyby nie okoliczności całą wędrówkę można by niemal uznać za przyjemność, pomimo narastającego mrozu.
5. Stojąc przy koniach
– Trzecia warta jest najgorsza – przeklinała w myślach pełniąca ją Sigfrieda. Ciepło ogniska przyjemnie rozlewało się po plecach, podczas gdy jej wzrok, skupiał się na ledwie widocznym w dole szlaku. Pozostali towarzysze spali w najlepsze, rozścieliwszy posłania na tyle blisko ognia, na ile było to możliwe.
4. Na starej mapie krajobraz utopijny
Wiatr targał gniewnie płatkami śniegu ograniczając widoczność pod sklepieniem szarych chmur, jednocześnie wytłumiał jednak skrzypienie śniegu pod stopami podróżnych. Przedzierając się przez las wdychali mroźną, sosnową woń, starając się nie stracić z oczu leżącego w dole szlaku i jednocześnie pozostać w ukryciu.
3. Drugie dno
Złowrogi ryk blaszanego demona dosięgnął niespodziewających się zasadzki bohaterów, wbijając swe okrutne szpony przez uszy i rozszarpując ich głowy na tysiące kawałków.
2. Krasnoludzka Kuźnia
Na dobrą godzinę przed zmrokiem dyliżans dotarł do wyznaczonego na ten dzień celu. “Krasnoludzka Kuźnia” – przydrożna gospoda, funkcjonująca również jako zajezdnia swoją nazwą mogła wprowadzić podróżnych w błąd. Chociaż otoczony murem i wsparty jedną ścianą o skały kamienny budynek z całą pewnością zawdzięczał swój kształt krasnoludzkiej sztuce kamieniarskiej, o tyle jego mieszkańcy z pewnością krasnoludami nie byli.
1. W drogę!
Chłód jesiennego poranka wita czwórkę pasażerów oczekujących na odjazd dyliżansu kompanii “Elfia Strzała” na dziedzińcu gospody. Jest to jedna z ostatnich możliwości na opuszczenie Kreutzhoffen przed nadejściem zimy, kiedy to rzeki skuje lód, a górskie drogi staną się nieprzejezdne.