Bretonia i Leśne Elfy
Na osłoniętą przed wiatrem polanę wszedł smutny korowód prowadzony przez pieszego rycerza. Idący za nim ludzie nieśli na noszach kilkudziesięciu rannych. Prowadzący pochód podszedł do oczekującej go pośrodku polany postaci, a jego towarzysze zaczęli delikatnie kłaść rannych wokół nich.
„Zrobimy co w naszej mocy. Ale sami mamy wielu rannych,” powiedziała smukła elfka przełamując ciszę, jaka wyrosła pomiędzy nią, a młodym rycerzem.
„Doceniam,” odpowiedział sir Tristan. „To pierwsza grupa. Nasi felczerzy rozłożyli ręce. Bez waszej pomocy zapewne niebawem przekroczą bramy Morra.”
„Nie do końca tak miało to wyglądać, prawda?” Zwrócił się do rycerza elf, który praktycznie bezgłośnie podszedł do zajmującej centralne miejsce pary.
„Pani wszystkich nas poddaje próbie, przejdą ją tylko najwytrwalsi,” odpowiedział sir Tristan skłaniając lekko głowę. „Na mnie już czas, wrócimy po południu z drugą grupą.”
Nie czekając na odpowiedź rycerz odwrócił się i ruszył w kierunku, z którego przyszedł, pobrzękując poobijaną zbroją. Za nim ruszyli zmęczeni tragarze. Ostatni z nich, zanim zniknął w lesie, odwrócił się na chwilę i wykonał w powietrzu gest, jakby chciał odpędzić złe duchy. Nie wiadomo, czy od rannych towarzyszy, czy był on przeznaczony dla fae.
„Myślisz, że się domyślają mistrzu?” Zapytała Elessa zwracając się do stojącego obok niej Dolwena.
„Nie wiem,” odpowiedział elf odprowadzając wzrokiem uzdrowicieli, którzy weszli na polanę niosąc zioła i napary. „Ale wiem, że mamy coraz mniej czasu. I coraz mniej sił. A mrok się zbiera, ty też to widzisz.”
„Tak. Na wschodzie, linie się splatają, gęstnieją i zaciskają wokół nas. Czuję jak aethyr gęstnieje, spływa i zbiera się u podnóży gór. Shyish i ghur,” przerwała na chwilę jakby bojąc się wypowiedzieć następne słowo. „I Dhar.”
„Tak, tego się właśnie obawiałem. Jest w tej grze więcej sił niż zakładaliśmy. I wszystkie dążą do jednego.” Mag przyglądał się temu, jak jeden z uzdrowicieli przykłada krawędź niewielkiej czarki do popękanych z gorączki ust rannego. „Co gorsza, mają nad nami przewagę. Mają już tarczę i obawiam się, że niebawem zdobędą też klucz.”
„Co w takim razie zrobimy?” Zapytała Elessa.
„Pójdziemy za nimi, w ślad za gęstniejącym aethyrem. Wprost w paszczę lwa.” Odpowiedział Dolwen obserwując człowieka, który zapadał w spokojny sen, bez gorączki i bólu. „Ale nie pójdziemy sami.”
Archiwa
- lipiec 2024
- czerwiec 2024
- maj 2024
- kwiecień 2024
- marzec 2024
- luty 2024
- styczeń 2024
- grudzień 2023
- listopad 2023
- wrzesień 2023
- sierpień 2023
- lipiec 2023
- czerwiec 2023
- maj 2023
- kwiecień 2023
- marzec 2023
- luty 2023
- styczeń 2023
- grudzień 2022
- listopad 2022
- październik 2022
- wrzesień 2022
- sierpień 2022
- lipiec 2022
- czerwiec 2022
- maj 2022
- kwiecień 2022
- marzec 2022
- luty 2022
- styczeń 2022
- grudzień 2021
- listopad 2021
- październik 2021
- wrzesień 2021
- sierpień 2021
- lipiec 2021
- czerwiec 2021
- maj 2021
- kwiecień 2021
- marzec 2021
- luty 2021
- styczeń 2021
- grudzień 2020
- listopad 2020
- październik 2020
- wrzesień 2020
- sierpień 2020
- lipiec 2020
- czerwiec 2020
- maj 2020
- kwiecień 2020
- marzec 2020
- luty 2020
- styczeń 2020
- grudzień 2019
- listopad 2019
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.