Akt III – Braterstwo Krwi
Złodzieje, oszuści, zdrajcy – jeden po drugim uciekają pod osłoną nocy, porzucając karawanę. Decydując się szukać szczęścia na własną rękę w dzikich ostępach. Głupcy! – Mój krzyk niesie się wzdłuż drogi po której cierpliwe wspinają się zwierzęta, przynajmniej te, których jeszcze nie ukradli. – Armie zbliżają się, nikt nie jest bezpieczny! – ostrzegam pozostałych. Wymieniają
Imperium i Krasnoludy
„W górę tego strumienia jest Varn Drazh. A na jego drugim brzegu Zhufbar,” stary krasnolud rozmarzył się na samo wspomnienie tej nazwy. „Nic, co zbudowano do tej pory w waszej Szkole Inżynierów nie może się równać z cudami techniki, jakie powstają w tej twierdzy.” Tą uwagę książę skwitował łagodnym uśmiechem, nie chcąc burzyć dobrego samopoczucia
Bretonia i Leśne Elfy
Wokół Tristana szalała bitwa. Zwarte prostokąty piechoty i majestatyczne formacje jazdy rozsypały się już jakiś czas temu i teraz los każdego zależał od refleksu i szczęścia. Zwłaszcza szczęścia. Szedł powoli pomiędzy zbrojnymi, którzy w błocie walczyli o swoje życie z nieumarłymi. Szybkim, mechanicznym ruchem miecza ściął głowę szkieletowi, który pobrzękując rynsztunkiem próbował zaatakować go z
Zwierzoludzie i Norska
Aż po najdalszy skraj Mrocznego Lasu wszelka zwierzyna ukryła się w swych jaskiniach, gniazdach i norach. Było południe, ale w wierzchołkach olbrzymich, pradawnych drzew, których królestwo wciśnięte było pomiędzy Góry Czarne, a Góry Krańca Świata, huczał wicher. Pnie niezwykłej grubości trzeszczały i skrzypiały. Sklepienie gęstego lasu otwierało się jedynie w kilku miejscach, ustępując tylko kilku
Wampiry i Skaveni
Ze swojego miejsca w rogu pomieszczenia, Skreerikk obserwował uważnie jego wnętrze. Ściany z drewnianych bali przyozdobione były wypchanymi głowami zwierząt, portretami nieżyjących już właścicieli czy malowanymi porcelanowymi talerzami. Światło padające z otwartego kominka sprawiało, że pomieszczenie wyglądało niemal przytulnie, ale Szary Prorok czuł w powietrzu zagrożenie. Nie bez powodu zabrał ze sobą na spotkanie dwóch
Akt II – Kraina Tysiąca Tronów
Podróżujemy już od wielu dni. Łódź zabrała nas w górę Reiku, później gościńcem ruszyliśmy przez Przełęcz Czarnego Ognia, teraz przemy po tutejszych ścieżkach i drogach. Karawana wbrew moim zaleceniom porusza się powoli, a mnie nie odstępują trwoga i wątpliwości. Czy zdążymy na czas? Przecież w tej podłej krainie, gdzie każdy bandyta mogący zebrać kilkunastu popleczników
Zwierzoludzie i Norska
Uderzenie w wydłużony hełm sprawiło, że czerwona posoka zalała mu oczy. Zanim zdążył zetrzeć krew z pyska, poczuł kilka razów spadających na jego prawy bok. Nie przebiły się jednak przez grube futro, albo przynajmniej nie poczuł ich pod wpływem krążącej w jego żyłach adrenaliny. Napędzany przez nią oraz przez złość ryknął potężnie zamachując się ciężkim
Wampiry i Skaveni
Kropla zielonej cieczy spłynęła powoli po szyjce retorty i z cichym pluskiem wpadła do znajdującego się pod nią naczynia. „Tego szukałeś?” Karmazynowe usta baronowej wykrzywiły się w szyderczym uśmiechu znad tarczy, którą trzymała obecnie w lewej ręce zasłaniając korpus. „Tak, tak,” wydłużony pysk szczura zadrżał z podniecenia. „Tarcza rzecz, pomoże ją zdobyć,” rogaty szczuroczłek, wyraźnie
Bretonia i Leśne Elfy
Na osłoniętą przed wiatrem polanę wszedł smutny korowód prowadzony przez pieszego rycerza. Idący za nim ludzie nieśli na noszach kilkudziesięciu rannych. Prowadzący pochód podszedł do oczekującej go pośrodku polany postaci, a jego towarzysze zaczęli delikatnie kłaść rannych wokół nich. „Zrobimy co w naszej mocy. Ale sami mamy wielu rannych,” powiedziała smukła elfka przełamując ciszę, jaka
Imperium i Krasnoludy
Z małego placu przed głównym wejściem do twierdzy rozciągał się widok na całą dolinę. Jej środkiem meandrowała rzeka, która wlewała się do niej imponującym wodospadem, by później w kilku miejscach rozlać się w szerokie baseny i kaskadami popłynąć dalej w stronę Czarnej Zatoki. Z góry wyglądała jak zielonkawa wstęga przecinająca dolinę na pół, nad którą