Skaveni

„Szybciej, szybciej,” pisk szarego proroka odbijał się echem od ścian szerokiego korytarza skąpanego w zielonkawej rzucanej przez porozwieszane w nim latarnie, mieszając się ze szczękiem oręża i skrzypieniem ekwipunku. Ze swojego miejsca na tronie niesionym przez czterech potężnych ochroniarzy, Skreerikk widział czoło kolumny, które właśnie znikało za najbliższym zakrętem. „Szybciej, tak, tak, już blisko,” pazury

Norska

Zdobione wizerunkami mitycznych stworzeń długie łodzie stały wyciągnięte na brzeg przy zakolu rzeki. Pilnowało ich tylko kilku pechowych norsmenów, którzy z utęsknieniem patrzyli w kierunku nieodległego wzgórza, na którego szczycie płonęło potężne ognisko. Cienie powbijanych wokół niego na pale łbów zwierzoludzi układały się na trawie wokół ognia jak szprychy wokół piasty. Przy ognisku zebrała się

Bretonia

„Zawiodłem cię pani…” Sir Tristan d’Alembert klęczał przed kobiecą postacią w powłóczystej sukni w kwiatowe wzory. Jej długie blond włosy wyglądały jakby falowały na wietrze, choć drzewa otaczające leśną polanę, na której się znajdowali, wydawały się być spokojne. Jesienne słońce znikało już za wierzchołkami drzew, a cykady zaczynały już swój wieczorny śpiew. Na obliczu kobiety

Imperium

„Przeklęci zdrajcy!” ryknął książę rzucając zgnieciony raport w kąt namiotu dowodzenia. Zebrani w nim doradcy zadrżeli. „Czemu nikt tego nie przewidział?” „Mój panie,” na odwagę zebrał się stary pułkownik z ręką na temblaku, który przywiózł wieści o zdradzie. „Tego nikt nie mógł się spodziewać.” Książę oparł się obiema dłońmi o stół. Jego wzrok spoczął na

Wampiry

Do posterunku granicznego położonego poniżej przełączy podjechał konno stary mężczyzna. Za sobą zostawiał krętą ścieżką, Mroczny Las i niewygody, jakie musiał znosić w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Kiedy opuszczał Sylvanię, łany żyta i pszenicy pod Vanhaldenhofem dopiero wschodziły. Teraz pierwsze liście spadały już z drzew. W srebrzystej poświacie Morrslieba widać było małe ognisko, przy którym

Leśne Elfy

Posępny korowód niegdyś barwnych postaci ciągnął się powoli przez las, na którym jesień odbijała już swoje nieuchronne piętno. Potężne niegdyś rumaki, jeszcze niedawno przyozdabiane girlandami kwiatów i liści, człapały niemrawo z zapadniętymi bokami. Popołudniowy wiatr wiał lekko od gór niosąc ze sobą coraz więcej wilgoci. Elessa prowadziła jednego z nich za jeden z rzemieni, którym

Zwierzoludzie

Stado poszło w rozsypkę. Młody byk pędził przez las, jak najdalej od cierpkiego zapachu strachu. Gałęzie smagały jego wydłużony pysk, zaczepiając się o rogi. Biegł długo, prąc całym ciałem w górę przez gęste zarośla, roztrącając je na boki, jak dziób okrętu rozdzierający taflę wody. Nie zważał na to, czy i jakie zostawi za sobą ślady,

Epilog – Wybrańcy

Wreszcie ociężała karawana schodzi z przełęczy wijącą się ścieżką. Dalej w dole tafla czarnej wody czeka naszego przybycia. W jej lustrze spoglądają w naszą stronę odbicie gwiazd i komety. Teraz tak bliskiej jakby miała zaraz zostać schwycona i kowalskimi szczypcami i zahartowana w mrocznej toni. Dość mam tej mordęgi w ślamazarnej wędrówce. Zeskakuję z muła

#79 Nurgle, czyli o zarazie, śmierci i odrodzeniu

Dziadek Nurgle – powszechnie znany, chociaż niekoniecznie lubiany, pan zarazy, chorób, ale też życia i odrodzenia. Dziś poświęcamy kilka chwil najstarszej z mrocznych potęg, starając przyjrzeć się jak przedstawiano ją na przestrzeni rozmaitych edycji Warhammera, oraz gdzie można znaleźć miejsce dla Wielkiego Nieumytego na naszych sesjach 😉

Akt III – Braterstwo Krwi

Złodzieje, oszuści, zdrajcy – jeden po drugim uciekają pod osłoną nocy, porzucając karawanę. Decydując się szukać szczęścia na własną rękę w dzikich ostępach. Głupcy! – Mój krzyk niesie się wzdłuż drogi po której cierpliwe wspinają się zwierzęta, przynajmniej te, których jeszcze nie ukradli. – Armie zbliżają się, nikt nie jest bezpieczny! – ostrzegam pozostałych. Wymieniają

1 12 13 14 15 16 32