Wzloty, upadki, namiętności i tragedie
Stary krasnolud szedł powoli, każdy kolejny krok ciążył mu jak sumienie. Delikatny podmuch chłodził jego świeżo podgoloną głowę, którą zdobił imponujący czub. Podmuch ten niósł ze sobą zapach ziemi i butwiejących roślin mieszający się z zapachem wołowego łoju, jakim usztywniono pozostałe na głowie krasnoluda włosy. Do tego drugiego niebawem się przyzwyczai.
Punkty odniesienia pozwalające zapomnieć o prawdziwej skali istnienia
Krasnolud szedł korytarzem wykutym w skale, w jednej ręce niosąc pochodnię, druga spoczywała na medalionie zwisającym z jego szyi na solidnym, złotym łańcuchu. Płomienie pochodni odbijały się od śliskich ścian tunelu znacząc krwistymi śladami drogę Dawi, na którego czekało jeszcze kilka zakrętów. Medalion w jego ręku drżał lekko.
Złudzenia zbudowane by ukryć się przed rzeczywistością
Podmuch przyniósł coś jeszcze. Krasnolud zmarszczył szeroki nos, wciągając powietrze. Kwiaty? W podziemiach? Dawi ruszył powoli w stronę kolejnego załomu, medalion w jego dłoni drżał teraz rytmicznie.
Tylko czas jest stały
Za kolejnym zakrętem delikatna poświata oświetla jedną ze ścian chodnika. Pochodnia spada na ziemię, stary krasnolud stawia kolejne kroki. Dłoń zaciśnięta na amulecie. Do celu już niedaleko. Jeszcze tylko kilka kroków.
Przyjdź do mnie
Jego oczom ukazuje się kryształowy sarkofag umieszczony na kamiennym katafalku. Poświata pulsuje, krasnolud mruży oczy. W kryształowym więzieniu zamknięta młoda kobieta, usta na wpół otwarte, szata delikatnie faluje na piersi.
Wiem, że tego chcesz
Komnatę zalewa złote światło.
Już czas