4. Na starej mapie krajobraz utopijny
20.10.2511, na szlaku do Sonnefurt
Wiatr targał gniewnie płatkami śniegu, ograniczając widoczność pod sklepieniem szarych chmur. Jednocześnie wytłumiał jednak skrzypienie śniegu pod stopami podróżnych, co akurat liczyło mu się na plus. Przedzierając się przez las wdychali mroźną, sosnową woń, starając się jednocześnie nie stracić z oczu leżącego w dole szlaku i pozostać w ukryciu.
Drobna postać Sigfriedy przewodziła grupie. Tuż za nią podążał Werner ze skostniałym palcem na spuście kuszy. Potem Eike ze strzałą opartą na cięciwie łuku i wreszcie Sigmund. Wspierał się ciężko na swoim podróżnym kiju, dlatego że został „obarczony” lwią częścią zapasów, które udało się im zebrać z pozostałości dyliżansu.
Wspinając się po wzniesieniu dotarli wreszcie do szczytu, który kończył się skalną skarpą zaraz nad ostrym zakrętem szlaku w dole. To tam niedawno padli ofiarą zasadzki. Teraz, patrząc z góry, jak na dłoni mogli wreszcie dostrzec ślady i zrekonstruować bieg wydarzeń, których mimowolnie stali się uczestnikami.
– Zielonoskórzy? Zaatakowali nas zielonoskórzy – wyszeptała bardziej do siebie niż do reszty rudowłosa lekarka, spoglądając na porozrzucane jak szmaciane lalki żylaste ciała, odziane w strzępy zwierzęcych skór.
– I bandyci. Jeden przy linii drzew, a tam drug. – dodała Sigfrieda, mocniej zaciskając dłoń na rękojeści broni.
– Wygląda na to, że tutaj przygotowali napad – Werner wskazał obalone drzewo, umieszczone na szlaku w takim miejscu, że dostrzeżenie go z drogi było niemożliwe, aż do ostatniej chwili.
– Detlev jednak wiedział, co robi – dodał Sigmund z uznaniem w głosie, zwracając uwagę na ślad dyliżansu kreślący odwróconą literę “U”. Gdy woźnica dostrzegł niebezpieczeństwo, gwałtownie skęcił i zjechał ze szlaku, aby ominąć przeszkodę. To właśnie zamieniło pojazd w wielką grzechotkę z uwięzionymi w środku pasażerami. Kilkadziesiąt jardów dalej wrócił na szlak. Tam nastąpiło drugie uderzenie o nawierzchnię, które wstrząsnęło dyliżansem i złamało jedną z osi.
– Wszyscy prawie na pewno martwi, proponuję przyjrzeć się z bliska – zaproponowała fachowo łowczyni nagród, chowając rapier do pochwy i wypatrując dogodnego miejsca do zejścia w dół. Reszta drużyny, z nieco mniejszym entuzjazmem i widoczną rezerwą, podążyła jej śladem. Gdyż cóż mieli zrobić?
Świeża krew szybko zastygła na śniegu, jednak jej ciężki zapach wciąż roznosił się w okolicach drogi, mieszając się z inną, zaskakującą w tym kontekście wonią: brudu, ziół i …grzybów? która unosiła się nad truchłami zastygłymi w kałużach zielonej posoki. Powykręcane, chude ciała o nienaturalnych proporcjach, z zaskakująco wielkimi głowami i sterczącymi z pysków przetrzebionymi kłami, usłały biel śniegu. Niektóre wciąż zaciskały martwe dłonie na prymitywnych ostrzach i łukach. Eike nie mogła pozbyć się wrażenia, że zaraz poruszą się i zaatakują.
Blondwłosa szlachcianka, powoli i metodycznie badała tropy i ułożenie ciał, starała się odtworzyć przebieg wydarzeń, podczas gdy lekarka dokładnie oglądała rany na zwłokach zarówno bandytów, jak i zielonoskórych. Werner od razu odnotował, że martwych bandytów leżało trzech, zaś goblinów szesnaście. Jego szare oczy zabłysnęły na widok przygniecionego śmierdzącym, bladozielonym trupem, trzepoczącego na wietrze kapelusza.
Fiołkowy, o szerokim zawiniętym z jednej strony rondzie, z wielkim, chociaż teraz już wystrzępionym, piórem.
– Nietania rzecz, reiklandzka moda – zmiarkował z wyraźnym. rozbawieniem – zapewne ktoś wielkomiejski i majętny.
– …lub przynajmniej chcący za takiego uchodzić – dokończył Sigmund, poprawiając machinalnie lecące mu do oczu przetłuszczone włosy.
Po części wrodzona, a po części nabyta podejrzliwość kazała Wernerowi dokładnie i od każdej strony, także wierzchniej i spodniej, obejrzeć ekstrawagancki kapelusz. Ku swojemu zadowoleniu znalazł coś ukrytego pod podszewką tego, z pewnością bardzo modnego kilkaset mil stąd, nakrycia głowy. Była to starannie złożona mapa południowego Wisenlandu.
Przyszły strażnik dróg może nie potrafił czytać, ale mapę niejedną widział w swoim życiu. Po wstępnych oględzinach uznał, że można skorzystać z obecności czytatych akademików i nie zaszkodzi przekazać mapy komuś, kto wiecznie trzyma jakąś księgę w dłoni i chyba wie, jak zrobić z niej użytek. Przekazał więc znalezisko w ręce Sigmunda, sam natomiast postanowił poszukać innych pamiątek po właścicielu fiołkowego kapelusza, którego to wciąż nie wypuścił z dłoni.
Sigmund ochoczo przyjął stary kawałek wyprawionej skóry. Mapa musiała mieć ponad dwa stulecia, sądząc nie tylko po jej stanie, ale również po rozrysowanych na niej granicach. Kilka miejsc zostało zaznaczonych koślawym okręgiem. Zwłaszcza jedno z nich wzbudziło zainteresowanie alchemika, ponieważ wyraźnie użyto tu innego atramentu, a i ślad wydawał się dużo świeższy, niż pozostałe oznaczenia. Najnowszy „wpis” na mapie zakreślał miejsce jakiś dzień, może dwa dni drogi na południe.
– A wiesz, że to jest ludzka skóra? – Wyszeptała zaglądając przez ramię Eike, która również nigdy nie przepuściła okazji, aby zerknąć na stare i podejrzane zapiski.
– Ha! Ha! Ha! – przerwał im Werner, tryumfalnie wznosząc skórzany but i z wielkim uśmiechem prezentując w drugiej dłoni dwie błyszczące złotem monety.
W tym samym momencie powróciła Sigfrieda, która po przeszukaniu okolicznego lasu wróciła, by podzielić się swoimi obserwacjami i ustaleniami. Wszyscy bohaterowie przysiedli więc na chwilę pośród miejsca rzezi, aby skromnym posiłkiem wzmocnić znużone ciała i ustalić dalszy plan działania. Dyskusja zajęła więcej czasu, niż można by przypuszczać, bohaterom udało się jednak dojść do porozumienia co do najbardziej prawdopodobnego, przynajmniej na ich aktualny stan wiedzy, przebiegu wydarzeń:
Czwórka bandytów przygotowała zasadzkę na dyliżans. Czy ich celem były znalezione w tajnej skrytce przedmioty, czy też dobra doczesne pasażerów, pozostaje niewiadome. Natomiast niemal w tym samym czasie co dyliżans, pojawiła się również licząca ze trzy tuziny banda zielonoskórych, która zaatakowała zarówno bandytów, jak i pojazd na szlaku.
W powstałym zamieszaniu woźnicy udało się uniknąć zasadzki, chociaż swój wyczyn i tak przypłacił życiem. Dwójka bandytów padła pod przewagą liczebną goblinów, o czym świadczą liczne obrażenia jakie odnieśli. Trzeci prawdopodobnie został obezwładniony i porwany, podobnie jak i jeden z koni, które zostały uwiązane nieopodal. Drugie zwierzę zostało zjedzone na miejscu, a pozostałe poniosły gdzieś w las. Któryś z bandytów, zapewne ten porwany, miał przy sobie zaskakująco dużo pieniędzy oraz wyraźną słabość do drogich i krzykliwych akcesoriów (patrz: kapelusz). Śladów czwartego bandyty nie udało się jednak odnaleźć. W kierunku północnym wiódł łatwy do wyśledzenia trop zielonoskórych, którzy najwyraźniej ciągnęli bandytę oraz martwego konia, w tylko sobie znanym celu.
Nastała dłuższa chwila ciszy, a po niej krótka dyskusja, której z radością przewodził Werner. Według niego w obecnej sytuacji jedynym rozsądnym wyjściem byłoby oddalenie się z miejsca zdarzenia jak najprędzej i znalezienie dogodnej kryjówki do rozłożenia obozu. Zaś bandytami, goblinami i całym złem tego świata powinni przejmować się stosownie opłacani ludzie, do których Werner nie należy i należeć nie zamierza.
– Zresztą co mnie obchodzi jakiś bandyta we fiołkowym kapeluszu? – dodał na koniec.
I tylko Sigfrieda zastanawiała się, na jaką kwotę może opiewać głowa, która jeszcze niedawno skrywała się pod wspomnianym kapeluszem.
Archiwa
- lipiec 2024
- czerwiec 2024
- maj 2024
- kwiecień 2024
- marzec 2024
- luty 2024
- styczeń 2024
- grudzień 2023
- listopad 2023
- wrzesień 2023
- sierpień 2023
- lipiec 2023
- czerwiec 2023
- maj 2023
- kwiecień 2023
- marzec 2023
- luty 2023
- styczeń 2023
- grudzień 2022
- listopad 2022
- październik 2022
- wrzesień 2022
- sierpień 2022
- lipiec 2022
- czerwiec 2022
- maj 2022
- kwiecień 2022
- marzec 2022
- luty 2022
- styczeń 2022
- grudzień 2021
- listopad 2021
- październik 2021
- wrzesień 2021
- sierpień 2021
- lipiec 2021
- czerwiec 2021
- maj 2021
- kwiecień 2021
- marzec 2021
- luty 2021
- styczeń 2021
- grudzień 2020
- listopad 2020
- październik 2020
- wrzesień 2020
- sierpień 2020
- lipiec 2020
- czerwiec 2020
- maj 2020
- kwiecień 2020
- marzec 2020
- luty 2020
- styczeń 2020
- grudzień 2019
- listopad 2019
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.